czwartek, 31 stycznia 2013

Dietetyczne placuszki (pancakes).

Odkąd zaczęłam liczyć kalorie, jestem trochę w szoku. Wydawało mi się, że jem zdrowo i sensownie, ale gdy nie liczymy, to tak naprawdę nie wiemy, ile zjadamy. Myślę, że jedząc kiedyś placuszki na śniadanie, mogłam pożerać jakieś 700 kcal. Byłoby to okej, gdybym miała wymarzoną figurę i trzymała się zapotrzebowania kalorycznego 2400, ale nie, gdy próbuję schudnąć. Dlatego dzisiaj mam dla Was przepis na najbardziej dietetyczne z moich placuszków - porcja bez dodatków to tylko 300 kcal, więc śmiało można dodać dżem, owoce, orzechy (15 g)  lub nawet masło orzechowe (w małej ilości).
DIETETYCZNE PANCAKES
przepis na 1 porcję - 5 szt
1 jajko (żółtko i białko osobno)
3 łyżki otrębów (u mnie miks)
2 łyżki mąki pełnoziarnistej
serek homogenizowany 80g
5 łyżek mleka
12 kropli Stevii
szczypta soli
+ dżem

Białko ubijamy na sztywną pianę ze szczyptą soli. W osobnej misce mieszamy żółtko z serkiem, Stevią i mlekiem. Dodajemy mąkę i otręby. Mieszamy. Dodajemy ubite białko i delikatnie łączymy. Smażymy placuszki na lekko natłuszczonej patelni (u mnie olejem kokosowym). Kaloryczność porcji to jedynie 300 kcal. U mnie podane z dżemem (50 g - 80 kcal).

środa, 30 stycznia 2013

Warsztaty Sante z Grzegorzem Łapanowskim.

W minioną sobotę miałam przyjemność uczestniczyć w warsztatach organizowanych przez firmę Sante, w których udział wygrałam w konkursie "Śniadanie zjedz jak król". Szczerze mówiąc już nawet nie pamiętam, jaki przepis wysłałam na konkurs, ale chyba były to jakieś pyszne placuszki. Na wygranej bardzo mi zależało, bo wiedziałam, że główną nagrodą są warsztaty kulinarne (!), a na dokładkę z Grzegorzem Łapanowskim (!!). Grzegorz jest jednym z moich ulubionych polskich kucharzy, a jego filozofia bardzo przypada mi do gustu, więc możecie sobie wyobrazić moje szczęście i ekscytację, gdy okazało się, że jestem w wygranej dziesiątce.
Warsztaty były prowadzone przez Grzegorza i Agnieszkę Maciąg. Agnieszka była bardzo miła, sympatyczna i rozmowna. Grzegorz natomiast cudownie opowiadał o jedzeniu, o produktach, o gotowaniu. Można by go słuchać godzinami :) Co więcej, oboje opowiadają o jedzeniu (szczególnie tym zdrowym i naturalnym) z taką pasją, że jest ona wręcz zaraźliwa - dzięki czemu wróciłam do domu z energetycznym kopem i masą inspiracji.
Warsztaty odbywały się w studiu w centrum Warszawy. Trafiliśmy dodatkowo na piękną, słoneczną pogodę, więc warunki do gotowania, smakowania i robienia zdjęć były wręcz wymarzone.
Na początku nie obyło się bez podstaw, takich jak krojenie cebuli, siekanie, filetowanie czy kilka słów o nietypowych warzywach. Tym razem nawet ja dowiedziałam się czegoś nowego - szczególnie, jeśli chodzi o ryby i mięso. A już na pewno chciałabym mieć tak fantastyczne, ostre noże, które znacznie ułatwiają pracę w kuchni. Filetowanie ryby to wtedy łatwizna.
Gotowanie upłynęło w miłej atmosferze. Organizacja była świetna i każdy wiedział co robić. Ja miałam swój udział w przygotowaniu kuskusu z warzywami i piersi z kaczki. Gdy usłyszałam, ile dań mamy zaplanowane, myślałam, że nie ma szans, zrobić tyle w tak krótkim czasie. Okazało się jednak, że zdążyliśmy bez problemu. Co po raz kolejny pokazuje, że zdrowe i pyszne jedzenie nie musi wcale być czasochłonne.
Konsumpcję zaczęliśmy od fenomenalnych przystawek. Pomimo tego, że koziego sera nie lubię (a kocham chyba wszystkie inne sery) to buraczek z serkiem kozim, kiełkami i sosem na bazie miodu był fenomenalny - szczególnie, że ostatnio buraki są moją wielką miłością. Pyszne było też guacamole, wyraźne w smaku, lekko pikantne (dla niektórych podobno nawet za pikantne), ale dla mnie było idealne. 
Następnie przyszła kolej na zupy. Krem z soczewicy z trawą cytrynową i kurkumą (po lewej) był naprawdę świetny. Natomiast zupa rybna była taka sobie (i większość uczestników podzielało taką opinię).
Na zdjęciu po lewej znajduje się pierwszy zachwyt - kuskus z pieczonymi warzywami. Pyszny, ekspresowy w przygotowaniu i zdrowy. Dla mnie jest to danie do odtworzenia w domu i to na pewno nie raz - chociaż rozważam zastąpienie kuskusu bardziej wartościową kaszą, jak na przykład pęczakiem. Po prawej natomiast ryba z duszoną na maśle cykorią blanszowaną brukselką, boczniakami i czymś jeszcze, ale niestety nie pamiętam :)
Przepiórki pieczone w rozmarynie. Bardzo smaczne, jednak nie jest to moje ulubione mięso.
Największy zachwyt, czyli kaczka, w której przygotowaniu miałam swój duży udział :) Na pewno będę ją przygotowywać w domu, bo teraz już wiem, jak zrobić pyszną, wilgotną i soczystą pierś z kaczki. 
Rybki, czyli pstrąg i makrela. Rybki uwielbiam, szczególnie takie proste, szybkie i pyszne.
Ciasteczka owsiane przygotowywane według przepisu Agnieszki Maciąg. Bardzo smaczne, znikały w mgnieniu oka, gdy jeszcze były ciepłe. Świetne było dodanie skórki z pomarańczy, dzięki czemu ciastka miały fantastyczny aromat. Szkoda tylko, że były zrobione na zwykłej mące pszennej - ja pokusiłabym się o bardziej zdrowe modyfikacje.
Ostatnim daniem był fantastyczny deser. Musli, owoce goji, plasterki jabłka, jogurt, karmelizowany w miodzie ananas, mięta i ... papryczka chilli. Fantastyczne połączenie - szczególnie ta ożywiające mięta i papryczka, która dodawała świetny "heat" (jak mawia Gordon R.) do zimnego deseru.

Na koniec dostaliśmy książki Grzegorza i Agnieszki, ogromną pakę produktów Sante i Alpro, porobiliśmy sobie zdjęcia i z zadowoleniem na twarzach, z pełnymi brzuszkami wyruszyliśmy na warszawski mróz.

Warsztaty były świetne - najlepsze z dotychczasowych. Minęły w miłej, luźnej atmosferze. Jedzenie było proste i pyszne, przygotowanie z niedrogich i nieprzetworzonych składników - czyli tak, jak lubię najbardziej. 

Jeśli chodzi o książki, to na pewno zamieszczę na blogu ich recenzje, ale już mogę Wam powiedzieć, że jestem zachwycona książką Grzegorza (po warsztatach i nocnym włóczeniu się po Warszawie wertowałam ją do drugiej w nocy i pomimo zmęczenia nie mogłam się od niej oderwać) i polecam ją każdemu :)

wtorek, 29 stycznia 2013

Dzienny jadłospis III

W związku z tym, że pierwsza edycja mojej akcji na durszlaku Dzienny jadłospis cieszyła się sporym odzewem, a później byłam wielokrotnie zapytywana o kolejną edycję, to mam przyjemność Was teraz do niej zaprosić. Akcja trwać będzie do 24 lutego i możecie dodawać nieograniczoną liczbę jadłospisów. Byłoby super, gdyby chciało się Wam policzyć kaloryczność - jeśli nie każdego posiłku, to chociaż ogólne podsumowanie. Polecam stronę ilewazy.pl - jest bardzo pomocna.

Strona akcji znajduje się tutaj - znajdziecie tutaj wszystkie dodane wpisy i banerek do wklejenia na bloga. Zapraszam do udziału i poniżej zamieszczam mój jadłospis :)
 Owsianka z płatków owsianych i orkiszowych, otrębów, lnu mielonego z nerkowcami, miksem owoców mrożonych, suszoną żurawiną i poppingiem z amarantusa (450 kcal).
 2 kromki chleba żytniego razowego _ 2 liście sałaty, 3 rzodkiewki, 2 plasterki wędliny drobiowej i 2 cienkie plasterki sera żółtego o obniżonej zawartości tłuszczu (250 kcal).
 Sos z kurczaka z kaszą jęczmienną i surówką z białej kapusty (500 kcal)
 Marchewka i pomarańcza (125 kcal).
Kasza manna na mleku z masłem orzechowym i powidłami śliwkowymi (350 kcal).

poniedziałek, 28 stycznia 2013

Kakaowa owsianka z pomarańczą.

Nie miałam w planie zamieszczać na blogu przepisu na tę owsiankę - jednak na Facebook'u tyle razy prosiliście o przepis, że musiałam się ugiąć. Owsianka ta jest ostatnio moim faworytem - zajadam się nią zarówno na śniadanie, jak i na deser, więc z przyjemnością dzielę się z Wami przepisem.
KAKAOWA OWSIANKA Z POMARAŃCZĄ
porcja 370 kcal
3 łyżki płatków owsianych
1 łyżka płatków orkiszowych
1 łyżka otrębów
1 łyżeczka lnu mielonego
1/2 szklanki mleka
1/2 szklanki wody
10 kropli Stevii
15 g nerkowców
1 łyżeczka naturalnego kakao
1/2 pomarańczy

W garnuszku podgrzewamy mleko i wodę. Gdy płyn będzie już ciepły wsypujemy płatki owsiane, orkiszowe, kakao, Stevię, len i otręby. Gotujemy chwilkę na małym ogniu. Dodajemy posiekane nerkowce.  Zdejmujemy garnuszek z gazu, przykrywamy przykrywką i odstawiamy na kilka minut. Po tym czasie przekładamy owsiankę do miseczki, dodajemy pokrojoną pomarańczę.

piątek, 25 stycznia 2013

Wielki KONKURS Urodzinowy!

Przypominam, że trwa Urodzinowy konkurs, w którym do wygrania są bardzo fajne nagrody.
Wystarczy przygotować jeden z moich przepisów i zrobić zdjęcie.
Wszystkie szczegóły TUTAJ.

czwartek, 24 stycznia 2013

Sałatka z łososiem i jajkiem w koszulce.

Jeśli chodzi o sałatki, inspiracja przychodzi zawsze niespodziewanie. Czasem nadchodzi, gdy stoję w sklepie i przeglądam dostępne warzywa. Czasem pomysł wpada mi do głowy, gdy zaglądam do lodówki i przeglądam resztki. Tym razem jednak koncepcja naszła mnie zaraz przed zaśnięciem. Wiadomo, że to właśnie wtedy przychodzą do głowy najlepsze pomysły, jednak mają tendencję do tego, że niezapisane - ulatują z pamięci. Pomysł został więc szybko zanotowany i wykorzystany następnego dnia.
SAŁATKA Z ŁOSOSIEM I JAJKIEM W KOSZULCE
przepis na 2 porcje
250 g filetu z łososia
2 jajka
3 garście roszponki
garść ugotowanej lub puszkowanej ciecierzycy
czerwona cebulka
14 pomidorków koktajlowych
1/2 opakowania kiełków rzodkiewki
2 łyżeczki oliwy z oliwek
pieprz


Łososia posypujemy solą, pieprzem i ulubionymi ziołami. Grillujemy. Na talerzach rozkładamy umytą roszponkę. Rozkładamy pokrojoną w piórka i lekko posoloną cebulkę, pomidorki koktajlowe, przekrojone na połówki. Posypujemy kiełkami i polewamy oliwą z oliwek. Na suchej patelni prażymy ciecierzycę z solą, pieprzem i czosnkiem granulowanym, ewentualnie  ziołami. W tym samym czasie zagotowujemy wodę w garnku. Gdy się zagotuje, dodajemy 2 łyżki octu i 1 łyżeczkę soli. Jajko wbijamy do szklanki, delikatnie przelewamy na wrzątek i "zagarniamy" łyżką, aby się nie rozpłynęło. Gotujemy 3 minuty i wyjmujemy łyżką cedzakową. Tak samo gotujemy następne jajko. Łososia rozdzielamy, rozkładamy na talerzach, a na koniec kładziemy jajko.

wtorek, 22 stycznia 2013

Dietetyczne muffiny. Bez cukru, mąki i tłuszczu.

scroll down for english version
Dawno nie było u mnie muffinów. Problem w eksperymentowaniu z dietetycznymi zamiennikami w muffinach jest takie, że czasem nie chcą odchodzić od papilotek - stąd u mnie małe zniechęcenie. Zamówiłam jednak w końcu silikonowe foremki i gdy tylko przyszły, od razu poczułam przypływ inspiracji. Przygotowałam dla Was muffiny bez mąki, cukru i tłuszczu 0 samo zdrowie. A przy tym są pyszne - miękkie i wilgotne w środku, a z zewnątrz stopniowo nabierają chrupkości. Jedna muffinka to tylko 55 kcal!
MUFFINY Z CIECIERZYCY
przepis na 12 muffinek
150 g ugotowanej ciecierzycy
50 g zmielonych płatków owsianych
4 łyżki otrębów
1/2 łyżeczki sody
2 jajka (żółtka i białka osobno)
1/2 szklanki mleka
30 kropli Stevii
szczypta soli
dżem wiśniowy bez cukru - ok. 70 g

W misce lub misie miksera mieszamy ugotowaną ciecierzycę, zmielone płatki owsiane, otręby, sodę, Stevię. Dodajemy połowę mleka i miksujemy na gładką masę, powoli dolewając resztę mleka. Białka ubijamy na sztywną pianę ze szczyptą soli, po czym dodajemy do naszej masy. Delikatnie łączymy całość łyżką. Do foremek nakładamy kolejno: łyżkę masy, pół łyżeczki dżemu i łyżeczkę masy (nie rosną za mocno). Wstawiamy je do piekarnika rozgrzanego do 170 stopni i pieczemy przez około 20-25 minut na złoty kolor.
english version
Muffins haven't been at mine for long time. The problem with dietetic-replacement experiments is that muffins sometimes stick to the curlers and that is very discouraging for me. However I've ordered the silicon forms at last! As soon as they arrived I felt new inspiration coming. I've made those without flour, sugar or fat. Healthy and delicious. Soft and moist inside, with the crunchy bite outside. One muffin is only 55 calories! 
CHICKPEAS MUFFINS
for twelve muffins 
150g cooked or canned chickpeas
50g ground oatmeal 
4 table spoons of bran
1/2 teaspoon baking soda
2 eggs (separate yolk from whites) 
1/2 glass of milk 
30 drops of Stevia sweetener  
pinch of salt 
about 70 g cherry jam

In the bowl put:  cooked chickpeas, oatmeal, bran,  baking soda and Stevia, together. Add half of the milk and mix till smooth, carefully add rest of the milk still mixing. Beat egg whites with a pinch of salt. Gently add beaten whites foam to the dough, mix carefully with a spoon. Place one spoon of the mass to every tin, then half of the teaspoon of the jam and then one spoon of the dough again. Bake in 170 degrees for 20-25 minutes till nice golden color. 

niedziela, 20 stycznia 2013

Batoniki amarantusowe.

Dzięki współpracy z firmą Ekoprodukt, mam w domu niemały zapas amarantusa. Ze względu na jego walory zdrowotne, staram się go jeść jak najczęściej. Dodaję go do owsianek, domowego musli, deserów i ciasteczek, a jednak mój zapas nie maleje. Tym razem postanowiłam zrobić słodkości, których głównym składnikiem będzie amarantus - padło na amarantusowe batoniki. Przepis pochodzi z bloga Trufli, z małymi modyfikacjami.
BATONIKI AMARANTUSOWE
przepis na 10 kwadratowych batoników
40 g mąki pełnoziarnistej
1/3 łyżeczki sody
65g poppingu z amarantusa 
40g roztopionego masła
1/2 łyżeczki ekstraktu z wanilii
25 g suszonych wiśni
25 g suszonych śliwek
50 g  syropu z agawy
25 g orzechów laskowych
25 g słonecznika
1 duże białko
25 g płatków owsianych górskich
szczypta soli morskiej

Wszystkie składniki mieszamy w misce. Przesypujemy je do keksówki (20x12) wyłożonej papierem do pieczenia. Mocno ugniatamy, wyrównując powierzchnię. Pieczemy w piekarniku rozgrzanym do 170 stopni, przez około 25 minut - na złoty kolor. Odstawiamy do przestudzenia, po czym kroimy na kawałki. Przechowujemy szczelnie zamknięte w puszce lub słoiku.

piątek, 18 stycznia 2013

Lekkie risotto z pieczonym burakiem.

Oswajania buraka ciąg dalszy. Facet nadal trzyma się od niego z daleka, marszcząc pogardliwie nos. Ja natomiast wyczuwam nadchodzącą buraczaną obsesję. Sałatkę jadłam już trzy razy, za każdym zachwycając się nią tak samo. Teraz postanowiłam przygotować risotto, bo często spotykałam się z takim pomysłem na buraki.
Jednak noworoczne postanowienia są wdrażane - czyli dieta troszkę bardziej konsekwentna. Dlatego przygotowałam porcję, która wpisuje się w ramy kaloryczne mojego jadłospisu, a jednocześnie jest sycąca.
RISOTTO Z PIECZONYM BURAKIEM, GROSZKIEM I FETĄ
przepis na 1 porcję (430 kcal)
50 g ryżu do risotto (Arborio)
1 upieczony w folii średni burak
plaster sera typu feta (35 g)
1/3 szklanki zielonego groszku
1 łyżeczka masła
1 łyżeczka oliwy z oliwek
1/2 cebuli
2 ząbki czosnku
wrzątek lub rozwodniony bulion (ok. 400 ml)
50 ml białego wina 
tymianek świeży lub suszony
pieprz

Siekamy drobno cebulkę i czosnek (bądź go miażdżymy). Buraka kroimy na półplasterki. Groszek blanszujemy. Zagotowujemy bulion i trzymamy go na malutkim ogniu, aby ciągle był gorący. Na patelni rozgrzewamy oliwę. Podsmażamy lekko czosnek i cebulę uważając, by nic nie przypalić. Wrzucamy ryż i chwilę go smażymy, aż stanie się szklisty. Zalewamy winem i czekamy, aż ryż wchłonie płyn. Po tym czasie zalewamy chochlą bulionu i trzymamy na niedużym ogniu. Mieszając często i uważając, by nie przypalić - gdy tylko ryż wchłonie płyn dolewamy następną chochlę bulionu. Przy przedostatniej chochli dodajemy groszek, a przy ostatniej buraka i trochę tymianku.  Gdy ryż już będzie miękki, wyłączamy gaz, dokładamy jeszcze łyżeczkę masła, połowę fety i przykrywamy na 3 minutki. Na talerzu posypujemy resztą fety, tymiankiem i pieprzem.


czwartek, 17 stycznia 2013

Urodzinowy konkurs!

Dokładnie rok temu, 17 stycznia 2012 opublikowałam na blogu pierwszy wpis. Był to przepis na zapiekane jajka w cieście francuskim, a zdjęcia były wyjątkowo fatalne. Przez ten rok wiele się zmieniło - właśnie dzięki blogowi. Kupiłam nowy aparat, który pozwala mi ciągle się rozwijać i troszkę poważniej zająć się fotografią. Blog też się zmienił - na początku chaotyczny, teraz wydaje mi się dużo bardziej dopracowany i uporządkowany. Przez ten czas "nazbierał" prawie 450 000 wyświetleń, 447 obserwatorów oraz 1830 fanów na Facebook'u. Ja z kolei zaliczyłam kilka fajnych warsztatów kulinarnych (a niedługo następne), poznałam kilka fajnych osób i wiele inspiracji.  Ostatni rok to także czas pierwszych współpracy z firmami. I dzisiaj, to właśnie te firmy, z którymi współpracuję stale, długo i owocnie, przygotowały dla Was nagrody.
Zasady konkursu:
1. Konkurs trwa od 17 stycznia do 5 lutego 2013r.
2. Aby wziąć udział w konkursie należy przygotować dowolny przepis z mojego bloga, zrobić zdjęcie i wysłać je na maila konkurs-feedmebetter@o2.pl
3. Na zdjęciu musi się znaleźć odręcznie napisana karteczka, z napisem "Feed me better!"
4. Pod uwagę będzie brany zarówno dobór przepisu, wysiłek w niego włożony, pomysł na zdjęcie i walory estetyczne (nie mówię tutaj o jakości zdjęcia, bardziej liczy się pomysł).
5. Wszystkie zdjęcia zostaną zamieszczone w galerii konkursowej na Facebook'u. Głosowanie będzie trwać od 21 stycznia do 11 lutego.
6. Nagrodzone zostaną 3 miejsca. Pierwsze dwa wybiorę osobiście, a trzecie zostanie wybrane na podstawie głosów na Facebook'u.
7. Wyniki zostaną ogłoszone na blogu 12 lutego.
8. Nagrody zostały ufundowane przez firmy : Neoflam, Kamis i Ekoprodukt.
9. Nagrody są wysyłane na terenie Polski.


II miejsce: Blender Zelmer oraz zestaw Kulinarnych Inspiracji od firmy Kamis
III miejsce: zestaw różnych produktów od firmy Ekoprodukt oraz zestaw Kulinarnych Inspiracji od firmy Kamis 
Zapraszam wszystkich serdecznie do udziału w konkursie :)

Update: Zmienione zostały daty w konkursie. Przez mój wyjazd, konkurs został przedłużony o kilka dni i zmieniły się terminy.

wtorek, 15 stycznia 2013

Pełnoziarniste tartaletki z dietetyczną nutellą.

Nutella a może mus czekoladowy? Kremowy, słodki, orzechowy krem czy może puszysta, rozpływająca się w ustach chmurka? A może by tak to połączyć, a w dodatku zrobić to w zdrowej wersji light? Nie jestem fanką domowej wersji Nutelli na mleku w proszku - po prostu nie trafia w mój smak. Ta natomiast jest dla mnie pyszna - oczywiście nie smakuje aż tak pysznie, jak prawdziwa Nutella, ale jest zdrowsza, nie budzi wyrzutów sumienia - więc suma sumarum jest nawet lepsza od oryginału :)
Co do samych tartaletek to ostrzegam, że jest to ciasto z gatunku dosyć twardych. Jeśli chcecie, żeby było bardziej kruche i delikatne to polecam skorzystanie np. z tego przepisu - zamieniając sól na słodzik lub cukier trzcinowy. Jeśli jednak zbytnia twardość Wam nie przeszkadza to polecam poniższy przepis - ale radzę przygotować i napełnić tartaletki dzień lub dwa wcześniej, aby zdążyły nabrać wilgoci.
TARTALETKI Z KREMEM ORZECHOWO-CZEKOLADOWYM
przepis na 10 tartaletek lub 1 dużą tartę
1 i 1/2 szklanki mąki pełnoziarnistej
3 łyżki otrębów
50 g zimnego masła
1 żółtko
1 łyżka oliwy z oliwek
3 łyżki gęstego jogurtu
50 ml zimnej wody
12 kropli Stevii

Siekamy wszystko razem w misce, lub (ja tak wolę) ucieramy łyżką. Następnie szybko zagniatamy ciasto, owijamy w folię spożywczą i chowamy na 30 minut do zamrażalnika lub na 1 godzinę do lodówki. Po tym czasie rozwałkowujemy (dosyć cienko) i wypełniamy foremki na mini tarty. Nakłuwamy ciasto widelcem, na każdą foremkę kładziemy papier do pieczenia i obciążamy grochem lub fasolą. Pieczemy w 170 stopniach przez około 25 minut - na ładny, rumiany kolor.  Wyjmujemy, zdejmujemy papier i fasolę i odstawiamy na przestudzenia. Najlepiej jest je napełnić kremem i schować do lodówki przynajmniej na 24 godziny, a nawet dłużej.
KREM ORZECHOWO-CZEKOLADOWY
2 bardzo dojrzałe awokado
8 kostek gorzkiej czekolady o zawartości kakao min. 70%
2 czubate łyżeczki naturalnego kakao
50 ml mleka
1 białko
50 g orzechów laskowych
16 kropli Stevii lub 2-3 łyżki syropu z agawy

Awokado wydrążamy łyżką - pamiętamy o tym, aby było bardzo dojrzałe i miękkie. Orzechy mielimy w młynku. Czekoladę rozpuszczamy w kąpieli wodnej. Gdy się rozpuści stopniowo dodajemy mleko, ciągle mieszając. Na koniec dodajemy  kakao, mieszamy i odstawiamy do wystudzenia. Awokado miksujemy blenderem razem z resztą składników na gładką masę. Białko ubijamy na sztywną pianę, po czym dodajemy do masy czekoladowej i delikatnie łączymy łyżką.