poniedziałek, 24 czerwca 2013

Warsztaty Grycan i Lawendowy Dom.

Uwielbiam jeździć na warsztaty! Niestety bardzo rzadko dostaję na nie zaproszenia - mieszkam w mieście, w którym nikt nie organizuje takich atrakcji dla blogerów. Za to jeśli dostaję zaproszenia na warsztaty w Warszawie - za każdym razem chętnie przyjeżdżam. Dlatego niesamowicie ucieszyłam się, gdy dostałam zaproszenie od Beaty Lipov na warsztaty w jej domu, we współpracy z firmą Grycan. Od razu potwierdziłam, że przyjadę i bardzo mnie rozbawiło, że ktoś narzekał, że ma daleko, bo mieszka na Żoliborzu, a ja z Lublina chętnie przyjechałam :) Oczywiście nie żałuję. Najpierw pokażę Wam kogo spotkałam na warsztatach (zdjęcie zrobione przez męża Beaty, Lubo).
(od lewej: Beata Lipov, Dorota, Nina, Iza, Magda, Grażyna, pani Elżbieta Grycan, ja, Agata, Agnieszka, KasiaKasia)
Chciałam pokazać Wam kilka zdjęć z domu Beaty - bo jest absolutnie cudowny i totalnie mnie zauroczył. Każdy najmniejszy detal jest dopracowany - a jednak nie jest to dom sterylny i sztywny - jest tak ciepło i rodzinnie, jak tylko tylko to możliwe. 
Tak samo ciepłe i rodzinne były same warsztaty. Beata zapowiadała, że mają się odbyć w luźnej, rodzinnej atmosferze, ale nie spodziewałam się, że może się to udać tak świetnie. Ogromna w tym zasługa samej Beaty, jak i pani Elżbiety Grycan. Obie są niesamowicie miłe, sympatyczne, a ciepło wręcz od nich bije. Na początku Pani Elżbieta opowiadała nam o historii firmy i swojej rodziny, dzieciństwie i oczywiście - robieniu lodów. Następnie rozpoczęłyśmy część bardziej praktyczną - najpierw pani Elżbieta pokazała nam swój minimalistyczny deser lodowy na talerzu (sorbet gruszkowy z orzechami włoskimi w rozmarynowym karmelu i kroplą sosu balsamico), a następnie same przygotowywałyśmy podobne desery. Ja i Kasia z Foodmag.pl zrobiłyśmy sorbet z mango z sosem malinowym z miętą oraz nasturcjami.
Następne w kolejności były: warstwowy deser w wysokim, wąskim kieliszku z klasycznymi lodami waniliowymi, a kolejny - deser z trzech smaków lodów, w dużym głębokim pucharku. Niestety swoje wersje zjadłam tak szybko, że nie zdążyłam ich nawet sfotografować.
Dzięki warsztatom odkryłam nowe, pyszne smaki lodów - mieliśmy do wybory ich aż 40! Chociaż bardzo chciałam, to nie udało mi się spróbować wszystkich (może to i dobrze?), ale odkryłam pyszne lody o smaku różanym, cafe latte czy sorbet porzeczkowy. Okazało się, że beza (za którą nie przepadam) bardzo mi smakuje w połączeniu z lodami. Poznałam świetne, przydatne wskazówki, takie jak mrożenie naczyń do lodowych deserów czy nakładanie kulek na szklaną deskę i dalsze ich mrożenie - dzięki czemu deser wygląda o wiele ładniej. Natomiast w części o fotografii kulinarnej Lubo Lipov podzielił się z nami swoimi poradami w temacie fotografowania lodów, co nie jest łatwą sztuką.
Niesamowicie przyjemne popołudnie zakończyłyśmy pogaduchami na tarasie. Cieszę się, że mogłam poznać kolejne blogerki - między innymi dlatego tak bardzo lubię warsztaty. Ogromnie dziękuję Wam za miłe towarzystwo, cudowne popołudnie, a Beacie za zaproszenie i możliwość bezwstydnego obżerania się lodami!

11 komentarzy:

  1. Musiało być naprawdę fajnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Naprawdę mieszkasz na Żoliborzu? Jam mieszkam na pograniczu tej dzielnicy z Bielanami:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, ja mieszkam w Lublinie - śmiałam się, że ktoś inny narzekał, że ma daleko, bo mieszka na Żoliborzu, a ja przyjechałam z innego miasta :P

      Usuń
  3. Ja ostatnio do Warszawy na warsztaty jechałam z miasta oddalonego od Poznania o 40 km :P Faktycznie widać rodzinną atmosferę i chętnie spróbowałabym lodów cafe latte :) To musiało być cudowne przeżycie :) Można pozazdrościć :) :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale Ci zazdroszczę tych warsztatów :d

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo mi było miło Cię poznać :)

    OdpowiedzUsuń
  6. chętnie uczestniczyłabym w takich cudnych warsztatach *-*

    OdpowiedzUsuń
  7. Piękny dom i wpaniałe warsztaty! Ten deser lodowy to mini dzieło sztuki! Jak się lubi coś robić, to dystans nie ma znaczenia- ja na narodowe święto biegania, przejechałam pół Polski ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. o matko ! jakie cudne kolory ! i te lodyyyyy

    OdpowiedzUsuń
  9. Musiało być przepysznie *.* uwielbiam lody pistacjowe i już tam je wypatrzyłam :D

    Pozdrawiam i zapraszam do siebie w wolnej chwili :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Takie warsztaty to świetna sprawa. Sama chętnie wzięłabym udział w czymś podobnym :)

    OdpowiedzUsuń