Przymknijcie oczy.
Wyobraźcie sobie idealne miejsce na relaks. Na zerestowanie się i oderwanie od rzeczywistości. Na regenerację sił.
Ja wtedy widzę dużo kojącej oczy zieleni. Las. Koniecznie jakąś wodę, najlepiej taką która uspakajająco szumi. Miejsce nieco odludne, oddalone od cywilizacji. Jest tam cisza, spokój. Takie miejsce, w którym czas płynie wolniej, a Ty zupełnie zapominasz o tym, żeby spoglądać na zegarek.
Ja, nieco przypadkowo, znalazłam takie moje idealne miejsce, a nawet można powiedzieć, że to ono znalazło mnie. Dzisiaj chcę Wam o nim opowiedzieć.
Hotel Młyn Klektoki zgłosił się do mnie, żebym im trochę pomogła - głównie z kuchnią - jako, że od paru lat na co dzień z zawodu jestem kucharzem. Zmiany miały sprawić, że jedzenie będzie odzwierciedlać klimat tego miejsca i będzie jego dopełnieniem.
Zabytkowe, odrestaurowane wnętrza, super nowoczesne, ale stworzone w starej stodole SPA, zabytkowe elementy, podkreślanie i celebrowanie natury na każdym kroku. To chyba właśnie ta wszechobecna natura tak świetnie wpływa na samopoczucie. Wszędzie mamy piękne drewna, często surowe, które pojawiają się w elementach wystroju zarówno jako atrybuty funkcjonalne jak i czysto dekoracyjne. Dekoracjami są też gałązki, zioła, zboża. Delikatność, natura i harmonia - to dla mnie słowa najbardziej trafne, gdy myślę o Klekotkach.
Moim głównym zadaniem było stworzenie nowego menu w hotelowej restauracji. Jedzenie miało być w moim stylu - zdrowsze, lżejsze, bardziej dopasowane do miejsca. Postawiłam na lokalność, sezonowość i atrakcyjną prostotę w pysznym wydaniu. W daniach wykorzystałam zdrowe kasze, pełnoziarniste lub razowe mąki, mięso od lokalnych hodowców, sery z pobliskiej Farmy Koziej, mazurskie ryby z miejscowych stawów,w sezonie zioła i warzywa z własnych upraw, chleb własnego wypieku, czy unikalne produkty - takie jak na przykład łubin.
Stworzyłam kartę zawierającą ciekwe propozycje dla wegetarian, wegan czy bezglutenowców. Starałam się, by dania były zdrowe, pyszne, lekkie i atrakcyjne wizualnie, jednak bez malowania po talerzach i przerostu formy nad treścią. Celem było skomponowanie takich dań, które będą spójne z tym miejscem, z jego misją, które będą celebrowały lokalność, bazowały na sezonowo dostępnych produktach. Żeby były ucztą dla oczu, żołądka i duszy, Dania takie, po których czujemy się dobrze i lekko, by móc w pełni cieszyć sie bogatą ofertą Spa czy też pójść na spacer, w celu odkrywania uroków okolicy.
Grzanka zapiekana z kozim serem i konfiturą dereniową z chili / Filet z sandacza w sosie berneńskim na pęczotto z groszkiem i pieczoną pietruszką / Bliny gryczane z kozim twarożkiem, czarnuszką i cebulką karmelizowaną / Krem z białych warzyw z pudrem ze słonecznika i oliwą szczypiorkową
Rosół z zagrodowego drobiu, z orkiszowymi kołdunami i lubczykiem / Pęczotto z pieczonymi warzywami korzeniowymi i czipsami z jarmużu / Pierogi razowe z lokalnym serem i łubinem / Tatar wołowy siekany, grzybki marynowane, ogórek kiszony, cebula, żółtko
Zapiekana kasza gryczana z grzybami i kozim serem / Filet z pstrąga z pesto ziołowym, warzywami i pieczonymi ziemniakami / Carpaccio z buraka, pieczony w ziołach łubin, roszponka / Kacze udko z ziołowymi kluseczkami i karmelizowaną cebulką
Sezonowe owoce zapiekane pod owsianą kruszonką, podane z lodami / Ziołowe kopytka z palonym masłem i kozim serem dojrzewającym / Gulasz z sarny na puree pietruszkowym z jabłkiem grillowanym / Dojrzewająca polędwiczka wieprzowa, chutney rabarbarowy, pesto ziołowe, grzanki
Rilletes z gęsi, domowe pikle i chleb własnego wypieku / Pierś kurczaka zagrodowego na kaszy jaglanej z warzywami / Filet ze szczupaka w śmietanie w papilotach, na puree pietruszkowym z brukselką / Kotleciki łubinowo-orkiszowe na sałatach z majonezem ziołowym
Placki ziemniaczano-cukiniowe z kwaśną śmietaną / Krem z zielonego groszku z chipsami boczku i kozim serem dojrzewającym / Policzki wieprzowe w porto z kaszą gryczaną i groszkiem / Schab z kością pieczony w miodzie i kwasie chlebowym na kaszy owsianej z pieczonymi warzywami korzeniowymi
O Klekotkach mogłabym opowiadać godzinami. I moi znajomi są mi świadkami, że tak właśnie było. Ach, te Klekotkowe okolice - moglabym o nich opowiadać godzinami. Nadmienię, że spędziłam tam czas, które ewidentnie jest najmniej atrakcyjny w całym roku - przełom zimy i wiosny. Szara plucha, łyse drzewa i dużo błota - a i tak uwielbiałam spacery i zachwycałam się czymś na każdym kroku. W każdą sobotę na nordic walking zabierze Was Dziadek Miodek, który jest cudowną duszą tego miejsca. Po pierwsze prowadzi wyżej wspomniane niesamowite spacery. Zawsze jest w stanie zaskoczyć, trasy zmienia chyba prawie za każdym razem, według sobie tylko znanych wytycznych - może zależy to od nastroju, pogody, uczestników czy też kaprysu. Okoliczne tereny zna jak własną kieszeń - mieszka tam od kilkudziesięciu lat. Ma ogromną widzę historyczną i posiada pełny wahlarz anegdot i legend. Na spacerze może pokaże Wam, gdzie mieszkała Krysia Krahelska, która pozowała do świetnie znanego wszystkim pomnika Syrenki Warszawskiej. Zaprowadzi do pięknych, porośniętych mchem grobowców rodziny Dohnów, które ulokowane są na wzgórzu i naprawdę robią ogromne wrażenie. A w trakcie przystanku na opowieści znajdziecie gdzieś schowaną butelkę z przepyszną nalewką, którą - jak Dziadek twierdzi - zostawili tam sami Krzyżacy!
Po spacerze siądziecie z Dziadkiem w sali kominkowej, gdzie poczęstuje Was swoją herbatką, skomponowaną z własnoręcznie zebranych ziół. Opowie Wam o historii Młyna i okolic. Jest niesamowitą skarbnicą wiedzy. Oprócz tego Dziadek piecze też chleby. Ale jak on je piecze! W stojącym pod sześciusetletnim dębem piecu, opalanym drewnem. Przez kilka tygodni z rzędu towarzyszyłam Dziadkowi przy tej czynności i było to po prostu hipnotyzujące. Zapach palonego drewna, oczekiwanie, wyciąganie i dotykanie gorących chlebów. Nic na świecie nie może się równać ze smakiem tego odrywanego palcami chlebka, który parzy w ręce i tak przyjemnie pachnie. Najprzyjemniej. Pachnie jak dom, jak ciepło i bezpieczeństwo. Tak mogłaby pachnieć miłość.
Ludzie, którzy tam pracują i których miałam przyjemność poznać i spędzić dużo czasu - są naprawdę niesamowici. Ciepli, otwarci i życzliwi. To oni tworzą rodzinną atmosferę tego miejsca. Nie jest to w dzisiejszych czasach często spotkane - szczególnie w dużych miastach. Dlatego jest to tak niesamowite. To sprawia, że w Klekotkach można się tak doskonale zrelaksować, odpocząć i cieszyć wszystkimi ich urokami. A tych uroków Klekotki mają wiele - gdzie człowiek nie spojrzy to zobaczy coś piękego.
Pamiętajcie koniecznie, żeby w nocy siąść sobie na ławeczce na dziedzińcu lub przy stawie - i spojrzeć w niebo. Nigdzie dotąd nie widziałam takich gwiazd jak tam. A jeszcze lepiej - siądźcie sobie w stojącym w ogrodzie jaccuzi i z niego podziwiajcie przepiękny nieboskłon, popijając przy tym pyszne wino i rozkoszujcie się tym, jak energia wszechświata i natury ładują wasze wewnętrzne baterie.
Jeśli szukacie miejsca, w którym moglibyście odpocząć, oderwać się od miejskiego zgiełku, ukoić zszarpane nerwy. Jeśli chcecie ponapawać się w spokoju ciszą i naturą. Jeśli chcecie spędzić aktywnie czas na świeżym powietrzu. Jeśli chcecie zaznać luksusowego relaksu we wspaniałym Spa.
To wszystko i wiele więcej znajdziecie w Klekotkach. Zapewniam Was, że jest to istny raj na Ziemi. Miejsce w którym czas płynie zupełnie inaczej. Miejsce, w którym panuje kojąca cisza. Miejsce naładowane pozytywną energią, którą nas obdarowuje. Nawet dwa dni tam spędzone są w stanie zmienić Wasze podejście do życia, tchnąć Was witalność i nabrać dystansu do tego, co dotyka Was w życiu codziennym.
Cieszę się, że było mi dane rozkoszować się bliskością natury w Klekotkach i dołożyć swój wkład w tworzenie tak cudownego miejsca, które teraz z czystym sumieniem i absolutnym przekonaniem polecam każdemu.
Zapraszam Was do wirtualnego odwiedzenia Klekotek - na Facebook'u i stronie www a w przyszłości - moze również realnie :)