poniedziałek, 25 października 2021

HUMMUS IDEALNY

Nie wiem jakim cudem na moim blogu nie ma przepisu na hummus. Bowiem hummus praktycznie zawsze musi być w mojej lodówce. Używam go do wszystkiego - do tostów, kanapek, etapów, sałatek czy bowli.
Dlatego też podaję Wam mój sprawdzony przepis, który dodatkowo można modyfikować dodatkami. Można dodać na przykład świeżej kolendry (jest przepyszny!), wędzonej papryki w proszku, kuminu i kolendry w proszku, marynowanego jalapeño, suszonych pomidorów czy czegokolwiek na co przyjdzie Wam ochota.
HUMMUS

250 g suchej ciecierzycy
1 łyżka tahini
50 g oliwy
Sok z 1 cytryny
2 ząbki czosnku
100-150 ml zimnej wody
10 g soli
Szczypta sody

Ciecierzycę namaczamy na noc w 1 litrze wody. Następnego dnia przekładamy ciecierzycę do garnka, wlewamy 1,5 litra wody, wsypujemy sól i szczyptę sody. Gotujemy przez około 2,5 godziny. Odcedzamy i odstawiamy do wystudzenia.

Wszystkie składniki miksujemy blenderem. Jedynie wodę możemy dolewać stopniowo, aż do pożądanej konsystencji. Przechowujemy w lodówce, spokojnie koło tygodnia.

czwartek, 21 października 2021

ORZECHOWE BATONIKI PROTEINOWE

Powiem tak - słodycze na odżywkach proteinowych są różne. Czasem lepsze, czasem gorsze. Te niestety, są tak pyszne, że aż jest to nieprzyzwoite. Masło orzechowe w połączeniu z odżywką tworzą niesamowitą teksturę, nieco przypominająca chałwę. Słoność i kremowość masła jest przełamywana przez słodkość i chrupkość czekolady.

Mają jeden wielki minus - trzeba się pilnować, żeby faktycznie podzielić je na porcje i nie pożreć wszystkiego od razu. Masło orzechowe faktycznie jest kaloryczne, ale jest też zdrowe, sycące i wartościowe dla naszego organizmu. Porcja ma 250 kcal ale są to kalorie znacznie lepsze niż te, które dostarczymy naszemu organizmowi zjadając Snickersa czy Marsa które niby mają tyle samo kalorii.

ORZECHOWE BATONIKI PROTEINOWE
przepis na 8 porcji
200 g masła orzechowego
60 g odżywki białkowej
100 g dowolnej czekolady 
10 g masła lub oleju kokosowego

W misce mieszamy masło orzechowe z odżywką proteinową, rozgniatamy szpatułką albo łyżką na gładką masę, przypominającą plastelinę. Układamy masę w foremce (keksówka lub pudełko na żywność, wyłożone folią spożywczą).
Czekoladę z masłem lub olejem kokosowym rozpuszczamy w kąpieli wodnej (ewentualnie w mikrofali jeśli z niej korzystacie) i wylewamy na wcześniej rozłożoną masę orzechową. Chowamy do zamrażarki na półtorej godziny. Wyciągamy, kroimy na 8 porcji. Przechowujemy w lodówce.

Wartości odżywcze w jednej porcji:
250 kcal, B: 12.6 T: 17.5 W: 12

wtorek, 3 sierpnia 2021

TEST JAGODZIANEK

Może jest to nieco dziwny post, ale już Wam tłumaczę co i jak. Sprawa jest taka, że kocham jagodzianki i co roku czekam na sezon jagodziankowy z niecierpliwością. Tylko po to, by raz za razem przeżywać kolejne rozczarowania. Tym postem spróbuję Wam ich oszczędzić, a w kolejnym - podzielę się przepisem na te najlepsze, domowe, do których żadna kupna nawet nie ma co startować. Póki co sprawdziłam dla Was cztery ogólnodostępne miejsca w Warszawie. Testować więcej?

Zacznijmy od tych najgorszych, czyli Piekarnia Oskroba. Suche, twarde, mało nadzienia, które i tak jest przesłodzoną frużeliną. W połowie wyrzuciłam, bo szkoda w ogóle tym częstować swój brzuszek.

Kolejny test to SPC. Ta drożdżówka to w ogóle jest dziwne zagadnienie. Niby jest słaba. Już na pierwszy rzut oka człowiek zupełnie nie ma wobec niej żadnych oczekiwań. Jest słodka, ma w środku dżem jagodowy a nie żadne tam prawdziwe jagody. Jednak przy drugim kęsie okazuje się, że jest mimo wszystko smaczna. Bardzo dobre ciasto i pyszna kruszonką - chyba to robi robotę. Wiecie, to chyba taki trochę macdonalds wśród jagodzianek.

Pierwszą jagodziankę w tym roku kupiłam w Galerii Wypieków, bo często kupuję tam bułeczkę albo pyszną babeczkę śliwkową. Jak mam kupić chleb do tatarka to też zazwyczaj tam. No i Lubaszka to chyba miał jagodziankowy falstart w tym roku. Okropna mączna frużelina, mało slodyczy, zero smaku. Ale jednak zrobiłam dzisiaj drugie podejście, bo pierwsze nie zostało uwiecznione na fotografii i miło się zaskoczyłam. Teraz nadzienie jest mocno jagodowe, słodkie ale nie przeslodzone. Szkoda tylko, że reszta leży i kwiczy. Oszczędna, jakby nieco spalona kruszonka, ciasto to suchy kapeć, a wyraźna gorycz w smaku mówi, że powinny być krócej pieczone.


Mój tegoroczny faworyt to Cukiernia Pawłowicz. Z tą piekarnią się dobrze znam bo robią najpyszniejsze pączki, które kupuję tylko u nich. Powiadam Wam, że slony karmel i Rafaello są warte każdej kalorii, nawet bez pewności czy pójdzie ona w cycki. Gdy tylko dostałam gorącą jeszcze jagodziankę i poczułam w rękach jej wagę, to już wiedziałam, że jest dobrze. Ciężka, mocno nadziana prawdziwymi jagodami. Nadzienie nie jest ani zbyt gęste ani zbyt lejące. Ciasto pyszne jak zawsze. I mają wersję z samą kruszonką albo kruszonką i lukrem. No sami zobaczcie, przecież ona nawet wygląda idealnie!