Może jest to nieco dziwny post, ale już Wam tłumaczę co i jak. Sprawa jest taka, że kocham jagodzianki i co roku czekam na sezon jagodziankowy z niecierpliwością. Tylko po to, by raz za razem przeżywać kolejne rozczarowania. Tym postem spróbuję Wam ich oszczędzić, a w kolejnym - podzielę się przepisem na te najlepsze, domowe, do których żadna kupna nawet nie ma co startować. Póki co sprawdziłam dla Was cztery ogólnodostępne miejsca w Warszawie. Testować więcej?
Zacznijmy od tych najgorszych, czyli Piekarnia Oskroba. Suche, twarde, mało nadzienia, które i tak jest przesłodzoną frużeliną. W połowie wyrzuciłam, bo szkoda w ogóle tym częstować swój brzuszek.
Kolejny test to SPC. Ta drożdżówka to w ogóle jest dziwne zagadnienie. Niby jest słaba. Już na pierwszy rzut oka człowiek zupełnie nie ma wobec niej żadnych oczekiwań. Jest słodka, ma w środku dżem jagodowy a nie żadne tam prawdziwe jagody. Jednak przy drugim kęsie okazuje się, że jest mimo wszystko smaczna. Bardzo dobre ciasto i pyszna kruszonką - chyba to robi robotę. Wiecie, to chyba taki trochę macdonalds wśród jagodzianek.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhDWQ7getAnw9YeKPjTu9YBTk6-NYEeZ_RtDUfU51iDiHHtFaKYwjD15121und4yLza6MFYProiguRrnUQhF_PLRk8DlKxKPrSpN6tq0SQsTAcfOMKbSMClbV4r2x78usboHuCr_-ktUEHo/w300-h400/IMG_20210803_144613.jpg)
Pierwszą jagodziankę w tym roku kupiłam w Galerii Wypieków, bo często kupuję tam bułeczkę albo pyszną babeczkę śliwkową. Jak mam kupić chleb do tatarka to też zazwyczaj tam. No i Lubaszka to chyba miał jagodziankowy falstart w tym roku. Okropna mączna frużelina, mało slodyczy, zero smaku. Ale jednak zrobiłam dzisiaj drugie podejście, bo pierwsze nie zostało uwiecznione na fotografii i miło się zaskoczyłam. Teraz nadzienie jest mocno jagodowe, słodkie ale nie przeslodzone. Szkoda tylko, że reszta leży i kwiczy. Oszczędna, jakby nieco spalona kruszonka, ciasto to suchy kapeć, a wyraźna gorycz w smaku mówi, że powinny być krócej pieczone.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjG7rgcpo2JkxKuPo9NBx_cTbIFeg3TagE-mC6PXMt5coOpErb_rWvGvDHYgWmsPQioZ_7shoz3jck7IU1cHz_RzZWU85-lpizlNKMKzKriOYh2EQtSubR6Kem1z2Etq2LKeQ0iuRLktJ3m/w300-h400/IMG_20210803_142836.jpg)
Mój tegoroczny faworyt to Cukiernia Pawłowicz. Z tą piekarnią się dobrze znam bo robią najpyszniejsze pączki, które kupuję tylko u nich. Powiadam Wam, że slony karmel i Rafaello są warte każdej kalorii, nawet bez pewności czy pójdzie ona w cycki. Gdy tylko dostałam gorącą jeszcze jagodziankę i poczułam w rękach jej wagę, to już wiedziałam, że jest dobrze. Ciężka, mocno nadziana prawdziwymi jagodami. Nadzienie nie jest ani zbyt gęste ani zbyt lejące. Ciasto pyszne jak zawsze. I mają wersję z samą kruszonką albo kruszonką i lukrem. No sami zobaczcie, przecież ona nawet wygląda idealnie!