Dzięki współpracy z wydawnictwem Helion otrzymałam do recenzji kolejną książkę o fotografii kulinarnej. Dla przypomnienia - poprzednia to książka Fotografia kulinarna od zdjęcia do arcydzieła Nicole S. Young. Tym razem w moje ręce trafiła książka Fotografia kulinarna dla blogerów Matta Armendariza, która jak sama nazwa wskazuje - skierowana jest konkretnie do blogerów, co zapowiada nieco inne podejście.
Myślę, że każdy znajdzie w tej książce coś dla siebie. Zarówno zupełny amator i początkujący bloger, jak i ktoś bardziej doświadczony, bo autor w książce dzieli się wieloma przydatnymi trikami i poradami.
Książka jest podzielona na cztery główne części:
Elementarz, w którym znajdziecie informacje o aparatach i obiektywach, głębi ostrości, oświetlenia, bilansie bieli itp.
Kreatywność, czyli rozdział o kompozycji, kadrach, perspektywach.
Stylizacja - jak wiadomo, o akcesoriach, rekwizytach.
Kruczki i sztuczki, czyli praktyka - o fotografowaniu w restauracji, trudnych daniach i sztuczkach.
Jest kilka rzeczy, które zachwyciły mnie w tej książce. Jedna to pokazywanie kilku ujęć jednego dania - z różnymi rekwizytami, z różnym oświetleniem czy innymi ustawieniami. Zachęca to do zabawy przy robieniu zdjęć, do kombinowania i próbowania różnych podejść do fotografowanego obiektu.
Druga to na pewno dział o trudnych daniach - bo przecież każdy ma z nimi do czynienia. Wiadomo, że łatwiej jest pięknie uchwycić urokliwe danie - ale poradzenie sobie z tymi mniej apetycznymi na pierwszy rzut oka - to dopiero sztuka.
Wiele osób na pewno doceni rozdział Pomocy! Chcę sfotografować swój obiad! Bo nie zawsze chcemy lub mamy czas na długie stylizacje i fotografowanie - czasem chcemy po prostu "pstryknąć" zdjęcie swojego dania. W tym rozdziale autor podpowiada, jak zrobić to możliwie jak najszybciej i "bezboleśnie".
Brakuje mi natomiast jednej rzeczy, która była bardzo pomocna w książce Nicole S. Young - mianowicie mam na myśli opisy zdjęć, zawierające informacje z jakimi parametrami zdjęcie było zrobione. Była to naprawdę przydatna informacja.
Myślę, że jest to pozycja, którą warto mieć w swojej biblioteczce, jeśli interesujemy się fotografią kulinarną. Może niekoniecznie zamiast innych książek o tej tematyce, ale obok nich - bo świetnie się uzupełniają i każda traktuje o nieco innych aspektach.
Teraz czas na konkurs! Mam dla Was trzy egzemplarze książki Fotografia kulinarna dla blogerów. Wystarczy zostawić pod tym postem komentarz, w którym napiszecie jaka potrawa była dla Was najtrudniejsza do sfotografowania, linki do zdjęć są bardzo miło widziane! Komentarze podpiszcie swoim adresem e-mail. Czekam na nie do 15 września! Listę zwycięzców znajdziecie w tym poście 20 września.
Książki wędrują do:
- kulinarny-świat
- szybkie gotowanie
- Patryk Chmielewski
Sprawdźcie swoje skrzynki mailowe :)
Książki wędrują do:
- kulinarny-świat
- szybkie gotowanie
- Patryk Chmielewski
Sprawdźcie swoje skrzynki mailowe :)
Jednym z trudniejszych dań do sfotografowania w mojej blogowej "karierze" była chyba musaka. Po przekrojeniu i przeniesieniu na talerz zupełnie się 'rozlała' i zaczęła sprawiać wrażenie papki z plastrami bakłażana. Żeby jakoś zniwelować efekt "udekorowałam" ją plastrem bakłażana z sosem beszamelowym, ale ciężko stwierdzić czy pomogło.. ;) A szkoda, bo danie samo w sobie jest obłędnie pyszne! Tu link: http://www.inspirowanesmakiem.pl/2014/04/musaka/
OdpowiedzUsuńProblem mam też z daniami jajecznymi, szczerze nie wiem w jaki sposób można sfotografować jajecznicę tak, żeby zdjęcie zachęcało do jej spróbowania. Tu link: http://www.inspirowanesmakiem.pl/2013/04/jajecznica-z-grzankami-na-salacie-rzymskiej/
I na koniec, uważam, że wyczynem jest zrobić apetyczne zdjęcie zupie o kolorze przypominającym wymieszane z popiołem błotko. Tak jak w przypadku kremu z pieczarek. Długo się zastanawiałam przed umieszczeniem przepisu na blogu, bo patrzyłam na zdjęcie i mówiłam "nieeee". Ostatecznie przybierając krem liściem i groszkiem ptysiowym mam nadzieję, że jakoś złagodziłam jego wygląd. Jedno jest pewne - smakuje lepiej niż wygląda! Tu link: http://www.inspirowanesmakiem.pl/2014/01/krem-z-pieczarek/
Pozdrawiam, IS
inspirowanesmakiem@gmail.com
świetny pomysl ;)
OdpowiedzUsuńkaszanka. no bo weź zrób zdjęcie kaszanki i to jeszcze z sosem malinowym i zapytaj później kogoś obok co widzi na tym zdjęciu ;)
OdpowiedzUsuń:D dobre
UsuńLody! I wszelkie inne mrożone desery. Są bezlitosne i niecierpliwe - jeśli nie uwinę się z fotografowaniem raz dwa - tracą formę momentalnie i 'zmrożona struktura' odpływa w zapomnienie ;)
OdpowiedzUsuńWszystkie dania, a właściwie sałatki z dodatkiem majonezu. Po wymieszaniu robi się zazwyczaj mało apetyczna "pacia", a już najgorzej wyglądają sałatki z sałaty z dodatkiem majonezu, po krótkim czasie "podchodzą" wodą. Dlatego już teraz wiem, że takie dania dobrze jest fotografować przed wymieszaniem z majonezem :)
OdpowiedzUsuńsmaczniutkie.pl@gmail.com
U mnie największym wyzwaniem są zdjęcia przetworów. Chyba jeszcze nigdy nie byłam zadowolona ze zdjęcia, np. dżemu w słoiku, ale pracuję nad tym, żeby inaczej eksponować gotowe przetwory na zimę.
OdpowiedzUsuńA z opublikowanych do tej pory przepisów chyba największym wyzwaniem były pieczarki w zalewie. Zależało mi na tym, żeby opublikować przepis jeszcze przed świętami, więc robiłam zdjęcia bezpośrednio po zalaniu pieczarek i nie za bardzo mogłam ładnie wyeksponować jedną porcję. Zrobienie zdjęcia tak, żeby całość nie wyglądała bezkształtnie zajęła mi sporo czasu i chyba udało mi się wybrać najlepsze ujęcie.
http://kufer-z-niespodziankami.blogspot.com/2013/12/pieczarki-w-zalewie.html
oliwia.chojnacka@gmail.com
Prowadzę bloga śniadaniowego i teraz już wiem, że zwyczajna owsianka jest bardzo wymagającą modelką. Trudno zrobić zdjęcie tak, by papka nie wyglądała jak papka ;) Najładniejsza chyba wyszła mi tutaj: http://sniadania-fate.blogspot.com/2014/07/436-brzoskwinka.html
OdpowiedzUsuńWiem, że muszę się jeszcze duuuużo nauczyć, a nadchodzące dni, ciemne poranki nie będą sprzyjać dobrym zdjęciom, ale staram się, we wszystko wkładam mnóstwo energii i coś powoli zaczyna wychodzić. Choć dużo zależy od nastroju aparatu :)
wika22@gmail.com
Nie jestem blogerką, ale jako dumna i początkująca kucharka często uwieczniam na zdjęciach swoje "dzieła". Dotychczas najtrudniejsze były wszelkie sosy, zupy gulaszowe, sałatki majonezowe i inne dania, wyglądające na zdjęciach jak breje rodem ze szpitalnej stołówki. Doszło nawet do tego, że na potrzeby zdjęcia skrapiałam mięso kilkoma kroplami sosu, układając w ten sposób fantazyjną kompozycję. Mina mojego męża była niezapomniana :)
OdpowiedzUsuńhellokate7@gmail.com
Dopiero od jakiegoś czasu robię zdjęcia swoich kulinarnych eksperymentów i ciągle się uczę.
OdpowiedzUsuńOstatnio, największym wyzwaniem i problemem była próba sfotografowania przeze mnie syropu z mięty: http://zofiana.blogspot.com/2014/08/syrop-z-miety-i-jego-zastosowanie.html
No bo jak sfotografować ciecz o nijakim kolorze i średnim wyglądzie?
Co z tego, że smak cudny, jak produkt mało fotogeniczny :)
Nagimnastykowałam się niemiłosiernie, próbując kolorowych dodatków, motywów roślinnych itp.
zofianazofiana@gmail.com
Dla mnie karkołomnym zadaniem było zdjęcie bigosu na początku swojej przygody z blogowaniem. Kombinowałam bardzo długo, żeby bigos nie wyszedł jak nałożony chochlą na talerz w stołówce.
OdpowiedzUsuńZdjęcia nie uratowały dodatki na stole, przerabianie zdjęcia na czarno- białe, w rezultacie taka zdjęciowa "zmora" dalej jest u mnie na blogu, a ja nie mogę się zebrać do zmiany zdjęcia i kolejny raz podjęcia się wyzwania sfotografowania tej potrawy.
milady10@tlen.pl
A bigos "prezentuje" się tak http://www.kulinarny-swiat.pl/bigos/
UsuńJako, że mój blog dotyczy słodkości, właśnie te 'niepowodzenia fotograficzne' opiszę.
OdpowiedzUsuńOd zawsze moją zmorą były zdjęcia ciast bananowych. Są one cudowne w smaku, jednak mam sporą trudność, aby przedstawić je atrakcyjnie na zdjęciach. Bo zdjęcie ciasta o jednakowym kolorze i strukturze raczej ciężko nazwać pięknym, przy moich możliwościach fotograficznych.Znacznie łatwiej mi jest fotografować ciasta z kremem, dlatego w rezultacie to w takiej formie trafiło na bloga: http://tajnikismaku.blogspot.com/2013/11/ciasto-z-bananem-i-biaa-czekolada.html
Podobnie sprawa wygląda z ciastami odwracanymi, które niestety po odwróceniu ciężko już czymkolwiek ozdobić, a wypiek przecież nie tylko ma smakiem przyciągać, a też wyglądem. Dlatego przyszło mi do głowy oby udekorować moje ciasto kwiatami i posypać wierzch odrobiną świeżych owoców. Czy zdjęcie udało się uratować to już oceń sama. : ) http://tajnikismaku.blogspot.com/2014/07/odwracane-ciasto-jagodowe-z-kokosem.html
Również pewnie jak i innym blogerkom - trudność sprawia zrobienie zdjęcia lodom. Nie zawsze udaje się z tych domowych zrobić ładną gałkę i jeszcze odpowiednio ją zaprezentować przed tym, aż ta zdąży się rozpuścić. A to przecież jest moment! Dlatego miałam nie lada problem z moimi lodami oreo, które koniec końców trafiły na bloga, ale ich zdjęcia zostawiają wiele do rzeczenia: http://tajnikismaku.blogspot.com/2014/08/lody-oreo.html.
Pozdrawiam,
Martha
marth.ostrowska@gmail.com
Co było dla mnie najtrudniejsze? Najtrudniejsze było dla mnie sfotografowanie omletu! Niby to proste, udekorować, przybrać i gotowe ale nie dla mnie. Nie powiem ile razy starałam się zrobić fajne zdjęcie, które będzie pokazywało puszystość omletu ale kurdę...zawsze to samo! Omlet wychodzi płaski jak stary kapeć i nie wygląda apetycznie. Z góry, z boku...z każdej strony próbowałam złapać fajny obraz ale nic! Widocznie omlety nie są mi pisane...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie,
Natalie
nataliekudli@gmail.com
No dobrze.... już na samą myśl zaczynam się śmiać.
OdpowiedzUsuńNajtrudniejsze dla mnie było sfotografowanie muffin (i to nie byle jakich, bo smażonych na patelni..) I już wszystko wyjaśniam: Późnym wieczorem naszła mnie ochota na muffiny. Ale jakoś przeciągłam moment zabrania się za ich przygotowanie. Gdy już w końcu mi się to udało było solidnie po pierwszej w nocy.. A ciasta zrobiłam tyle, że musiałam piec muffinki przez kolejne PRAWIE DWIE GODZINY. W końcu nie wytrzymałam i zaczęłam smażyć resztę ciasta. W całym domu były pogaszone światła, bo domownicy już spali i byłam zmuszona robić zdjęcia w mojej malutkiej łazience - ledwo mogłam się tam obrócić.. Ale to było jedyne miejsce z dobrym oświetleniem. Ile musiałam się nagimnastykować, żeby nie było widać zlewu, czy kawałków kafli łazienkowych! Z resztą, na zdjęciach i tak widać odrobinę niebieskiej powierzchni, którą tak starałam się zamaskować. Skończyłam o 5 nad ranem. Ale było warto!
Link do zdjęć: http://soulcakes.blogspot.com/2013/02/co-robisz-muffiny-na-patelni-wchodzicie.html
Pozdrawiam!
orlikowskazuza@gmail.com
Hm chyba mój komentarz się nie dodał, więc piszę drugi raz. Nie jestem blogerką kulinarną, ale wprowadzam na bloga dietetyczne potrawy i lekkie nie tuczące smakołyki. Największym jak dotąd wyzwaniem było dla mnie sfotografowanie chlebka dyniowego z Twojego przepisu. Przez to, że am w sobie nie wygląda atrakcyjnie postanowiłam zaszaleć z dodatkami, tłem, spróbować pokazać go w całości, pokrojony i na talerzyku:) Chyba się udało:)
OdpowiedzUsuńhttp://madie.randan.pl/przepis-dietetyczne-ciasto-dyniowe-orzechami/
madie@randan.pl
Potrafię gotować i to nawet dobrze, ale za grosz nie zrobię ładnego zdjęcia moim potrawom. Nie wiem, z której strony ująć zwykłą-niezwykłą owsiankę, jak ładnie uwiecznić pyszną potrawkę z kurczakiem i dynią, no po prostu nie daję rady. Chyba to jest właśnie najtrudniejsze - jak pokazać na zdjęciu smak. Więc dla mnie odpowiedź na pytanie konkursowe jest proste: sfotografowanie jakiejkolwiek potrawy sprawia mi trudność. Nie poddaję się, ciągle ćwiczę i już oszczędzam na lepszy sprzęt :). Mam nadzieję, że kiedyś będę mogła pochwalić się pięknym zdjęciem przepysznej owsianki.
OdpowiedzUsuńroksana.szlosarek@gmail.com
Z dotychczasowych doświadczeń w kuchni była to chyba wątróbka drobiowa... Nie chciała zaprezentować się na tyle ładnie, żeby zachęcić do jej przygotowania innych. Zadowalający mnie efekt chyba osiągnęłam dopiero niedawno.
OdpowiedzUsuńhttp://kuchniadokwadratu.blogspot.com/2014/09/watrobka-drobiowa-z-jabkiem-cebulka-i.html
Pozdrawiam!
katarzyna_lugowska@wp.pl
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńNajwiększą zmorą do sfotografowania w moim przypadku to są BABY, BABY, BABY i wszelkie BABECZKI.
OdpowiedzUsuńAlbo światło nie takie, albo jakiś chochlik nie źle namieszał bo często czekoladowe babeczki wychodzą jakieś takie zielone i dlatego m.in. do dziś kilka z przepisów jeszcze nie zamieściłam, bo walczę, walczę itd.
O zgrozo dodaję linki:
http://kuzniaprzepisow.blogspot.com/2013/02/ziemniak-tyle-potrafi.html
http://kuzniaprzepisow.blogspot.com/2014/05/pyszne-babeczki-bezglutenowe.html
ewkam04@onet.pl
Mi cały czas najciężej sfotografować chleb. Jakoś nie idą mi te chleby na szczęście tylko w fotografowaniu ;)
OdpowiedzUsuńhttp://kuchennefascynacje.blox.pl/2014/08/Kanapkowy-chlebek-z-miodem.html
Pozdrawiam serdecznie
Justyna
kuchennefascynacje@o2.pl
Najtrudniej fotografować potrawy rozpływające się, na samym początku blogowania zdjęcia robiłam telefonem, bez zwracania uwagi na kompozycję. Porwałam się na zrobienie zdjęcia crumbli (http://nietracczasunagotowanie.blogspot.com/2012/07/crumble-z-jabkami-i-patkami-owsianymi.html).
OdpowiedzUsuńUpieczone w formie żaroodpornej nie wyglądały ciekawie, więc musiałam je ukroić i jakoś przenieść na talerz, żeby kawałek nie zgubił swojego kształtu (kto robił i próbował przenieść na talerz ten wie, że wymaga to dużej uwagi i cierpliwości, a efekt jest najczęściej niezadowalający ;) ).
Po przeniesieniu lekko wygładziłam jabłka i zdjęcie dało się jakoś zrobić.
Teraz kupiłam nowy aparat i zdjęcia może są lepsze, ale jeszcze muszę się dużo nauczyć w kwestii kompozycji ;).
Pozdrawiam,
Agnieszka
nietracczasunagotowanie@gmail.com
Najtrudniejszym daniem jakie fotografowałem, były naleśniki. Powód? To było pierwsze i ostatnie danie fotografowane na łamach mojego bloga. Nie umiem fotografować potraw, stąd też nie ukrywam, że takowa książka byłaby mile widziana. Może czegoś bym się nauczył i na blogu odważniej bym umieszczał kuchenne dzieła. Email to orzel.kom@interia.eu
OdpowiedzUsuńDługo byłam wegetarianką, nie dla "mody" czy fanaberii ale przez wzgląd na miłość do zwierzaków. Uważam, że najtrudniejsze starcie to takie, w którym miałabym fotografować jedzenie w "pierwotnej" formie: na przykład karpia w galarecie, albo pieczonego pstrąga, nie mówiąc już o prosiaczku z rusztu czy marynowanych ośmiorniczkach.
OdpowiedzUsuńChoć można do wszystkiego przywyknąć i najtrudniejszy jest pierwszy raz. Za drugim pewnie poszłoby mi lepiej.
klaudiaannacebula@wp.pl
Mimo iż na razie z mojego bloga zniknęły wszystkie przepisy to najtrudniej uchwycić mi w ładny sposób talerz/miskę z zupą. Jakkolwiek bym próbowała nigdy nie wychodzi tak jak sama bym tego chciała.
OdpowiedzUsuńpaulakielczewska@gazeta.pl
Dawno temu w nie tak odległej galaktyce.
OdpowiedzUsuńA właściwie to w naszej...
Przyjaciel poprosił mnie o przygotowanie tortu. Dla narzeczonej. Oczywiście zgodziłam się. Żarówki zaczęły błyszczeć mi nad głową jak syjamskim pomysłowym Dobromirom i już plany powstawały wielkie i zacne. Mózgownica się po prostu odpaliła.
Na solenizantkę mówią myszka. To wiadomo, jaka dekoracja być musiała.
A ja byłam wtedy bardzo początkująca...
Upiekłam biszkopt. Zrobiłam kremy. Prościzna.
Gorzej z wykończeniem.
Że mysz - wiadomka. Zrobiłam z masy marshmallow i pełna euforii i samozachwytu nie uświadamiałam sobie, że mysz, którą przygotowałam zajmuje znikomy procent powierzchni tortu...
Był środek nocy.
I szczyt zmęczenia.
Tort na rano.
Więc przeszukuję szafki - może jakaś dekoracja wpadnie w łapki.
Znalazłam.
Eureka! - myślę. - Chrupki w czekoladzie do czekoladowego tortu pasują idealnie! Więc ostatkiem sił ozdabiam.
Gimnastykuję się.
Kombinuję.
Cuduję.
W końcu po prostu posypuję, bo marzę o kołdrze...
Rano - zanosząc tort kumplowi - jestem z siebie zadowolona. Bo się napociłam, namęczyłam... Mysz śliczną zrobiłam. I serduszko...
Z cichym, brzmiącym w mojej głowie fanfarem, odkrywam pudło z arcydziełem. Kumpel zerka...
- O! Mysi bobek!
Gały wyszły mi z orbit. Zerknęłam z ukosa, z próbą zachowania dystansu do własnego dzieła...
Moja piękna marshmallow-mysz /i serduszko!/ zdominowane przez czekoladowe chrupki.
Rzeczywiście.
Tort wyglądał trochę, jak mysie ubocze... Zabobkowane na maksa!
I tak już zostało.
Tort mysi bobek.
Wielkie dzieło. Jeszcze większy śmiech.
I największa zabawa! - po dziś dzień.
A zdjęcia - wszystkie pokazywały małą słodką, różową mysz... wałęsającą się po własnym polu minowym!
to pisałam ja - pchanim.mahican@gmail.com
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTo miał być niczym nie wyróżniający się wrześniowy poranek. Żadne znaki na niebie i ziemi nie wskazywały na to, że Krystian właśnie dziś odmieni swoje życie...
OdpowiedzUsuńAle zacznijmy od początku.
Godzina 7.05 czasu środkowoeuropejskiego. Cienkie strugi światła przeciskały się przez niedomknięte żaluzje i zaczęły delikatnie muskać zaspaną twarz Krystiana.
-Wstawaj Kochanie! Spóźnisz się do pracy! - rzekła stanowczym głosem Hanna
-Jeszcze 10 minut, błagam. Przecież to jeszcze środek nocy... - Odparł zmarnowany Krystian, przeciągając się leniwie
-Nie możesz zalegać w łóżku w nieskończoność, przecież czytelnicy na Ciebie liczą!
Krystian zdawał sobie sprawę z powagi sytuacji. Kilka tygodni wcześniej rzucił męczącą go pracę w wielkiej korporacji i postanowił zostać blogerem. Kochał jedzenie prawie tak bardzo jak Hannę. Czasami nawet myślał, że kocha je bardziej bo jedzenie nigdy się na niego nie obrażało bez powodu.
Każdego dnia starał się dzielić swoimi przepisami z fanami swojego bloga, jednak mimo wielkich chęci i nietuzinkowych pomysłów nie był w stanie oddać uroku swoich dań na zdjęciach. Pełen entuzjazmu krzątał się po kuchni, próbował, łączył smaki i kolory. Jednak, gdy przychodził moment fotografowania na jego twarzy pojawiał się smutek.
-Jak mam wydobyć piękno tej potrawy na zdjęciu? Co jeszcze mogę zrobić, aby moje kulinarne eksperymenty zachęcały ludzi do gotowania? - popadł w nostalgię
Decydującym momentem w życiu Krystiana okazała się próba przygotowania zdrowego i sycącego BROWNIE Z KASZY JAGLANEJ.
Daktyle już namoczone, kasza ugotowana, jeszcze tylko posiekam gorzką czekoladę i gotowe! - Krystian prawie skakał z radości na samą myśl, że uraczy Hannę i wszystkich czytelników tak zacnym przepisem.
Rozpalony do czerwoności piekarnik i zapach czekolady unoszący się w całym mieszkaniu nie wystarczał, aby Krystian odczuł pełnię szczęścia. Wiedział, że bez względu na to, jak pyszne ciasto już za moment wyskoczy z pieca, kolejnym krokiem będzie zrobienie zdjęcia...
-Dziś zrobię wszystko, aby udowodnić, że jestem świetnym blogerem! Jeszcze tylko zdejmę zasłonę z okna, aby lepiej doświetlić kadr i zabieram się do pracy! - Zaparł się Krystian
Traf chciał, że to nie był jego dzień... Chwila nieuwagi i grawitacja okazała się zwycięzcą w tym pojedynku. PIĘKNE I PACHNĄCE ciasto wylądowało razem z Krystianem na białych jak śnieg kuchennych kaflach. Na szczęście Hanna wykazała się wyjątkową wyrozumiałością i dystansem do niezdarności Krystiana. Podsunęła mu pomysł na zdobycie w konkursie książki, która nauczy go, jak fotografować kulinarne eksperymenty i swoją miłością do jedzenia dzielić się z innymi. Kto wie, może kolejnym razem to właśnie Ty trafisz na bloga Krystiana i zakochasz się w gotowaniu? ;)
chmiepat@gmail.com
Chyba najgorsze do fotografowania są zupy. Trzeba uważać na to, by tafla wody nie odbijała brzydko światła, by zupa wyglądała ciekawie. Wobec czego największy problem miałam z rosołem - przezroczystą zupą z makaronem. Ale jakoś się udało - na szczęście! :)
OdpowiedzUsuńU mnie problematyczne są ... ZDROWE WYPIEKI. Jeśli chodzi o mnie, to jestem pasjonatką słodyczy, pieczonych, mrożonych, przyrządzanych na zimno, ciepło i w różnych postaciach. Od kilku lat jednak staram się by zastąpić te tradycyjne przepisy ich zdrowszymi, odchudzonymi wersjami. I tu pojawia się problem.
OdpowiedzUsuńCiasto z mąki pszennej ma charakterystyczną sobie konsystencję, dzięki zawartemu glutenowi pięknie rośnie, jest mięciutkie, nie ma porowatej struktury. Często zdarza mi się piec muffiny. Niestety większość muffinek z mąk razowych, ryżowych, gryczanych, kokosowych i innych bezglutenowych nie wyrasta tak pięknie i w środku muffinki nie są mięciutkie jak puszek. Jak więc sfotografować ciasto bez glutenu, żeby wyglądało apetycznie?
Kolejną sprawą są nadzienia, uwielbiam zastępować zwykłe kremy i budynie mleczne, kremami z kaszy jaglanej lub gryczanej. Niestety, albo to wina mojego blendera, albo aparatu, kasza jaglana, nie ważne z czym połączona, nie chce zamienić się się w idealną do smarowania maź. Próbowałam również domowych kremów, maseł orzechowych i dietetycznych nutelli - niebo w gębie! ale wygląd, nie wiem czy ktoś patrząc na zdjęcie pokusiłby się o spróbowanie, nie mówiąc już o samodzielnym przygotowaniu.
Poniżej przedstawiam zdjęcia paru potraw na zamieszczonych na blogu - nie są najgorsze, bo tych brzydkich, a pysznych (których w moim zdjęciowym folderze są tysiące), nie dodaję - taki naturalny odruch estety ;)
http://secondhelpingisnotenough.blox.pl/2013/06/Cupcakes-z-kremem-truskawkowo-jaglanym.html
http://secondhelpingisnotenough.blox.pl/2013/06/Buleczka-z-siemienia-lnianego-w-3-minuty.html
http://secondhelpingisnotenough.blox.pl/2013/04/Kremowa-chalwo-nutella.html
http://secondhelpingisnotenough.blox.pl/2014/07/Bezglutenowy-makowiec.html
no i zapomniałam o mailu:scisowska@o2.pl
OdpowiedzUsuńmieliśmy poznać listę zwycięzców... ?? ;d
OdpowiedzUsuńwłaśnie. Pewnie nie wygrałam, ale chciałabym chociaż wiedzieć jaki wpis zwyciężył. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńLista zwycięzców jest we wpisie. Na samym dole. Zdjęcia bardzo ładne - więcej takich konkursów.
OdpowiedzUsuńmam dla Was wspaniały news, wszyscy, którzy chcą jak najmniej czasu poświęcić na przygotowanie świątecznych dań polecam udział w konkursie Develey, w którym do wygrania są profesjonalne noże marki FISKARS, sami zobaczcie >> https://www.facebook.com/DeveleyPolska/app_208195102528120 do dzieła bo czasu zostało niewiele !
OdpowiedzUsuńciekawy blog fajne inspiracje
OdpowiedzUsuń