Ostatnio jestem tak zabiegana, że zupełnie nie mam czasu na wymyślne gotowanie ani nie ma warunków do zdjęć - śniadanie jem, gdy dopiero robi się jasno, a obiad, gdy jest już zupełnie ciemno. Dodaję odnalezione w folderze ze zdjęciami bułeczki, które robiłam ze trzy tygodnie temu.
Nie raz i nie dwa wspominałam już o tym, że nie mam szczęścia (i chyba ręki) do pieczywa. A dokładniej to chyba do drożdży. Tym razem niby drożdże wyrosły, ale bułki i tak nie wyszły takie jak na zdjęciach na blogu Wypieki z pasją. Wyszły mi znowu zbite, raczej płaskie bułki, czego na zdjęciach od góry na szczęście nie widać. Nie powiem - były całkiem smaczne (szczególnie, gdy były jeszcze ciepłe), ale tak bardzo chciałam, żeby były to takie piękne bułeczki jak na blogu, na którym znalazłam przepis.
250 g mąki orkiszowej zwykłej (użyłam razowej)
250 g mąki pszennej (użyłam typ 650)
300 ml wody
1 łyżka miękkiego masła
20 g świeżych drożdży (lub łyżeczka suszonych) + łyżeczka cukru
1 łyżka miodu
1 łyżeczka soli
ponadto:
jajko do posmarowania
mak, sezam, lub inne ziarna do posypania
Drożdże zasypać cukrem, zalać 3 łyżkami ciepłej wody, wymieszać dokładnie i odstawić pod przykryciem na ok. 10 minut, aż drożdże 'ruszą' (na ich powierzchni pojawią się bąbelki).
Zaczyn wymieszać z resztą składników, wyrobić gładkie i elastyczne ciasto. Ciasto włożyć do lekko natłuszczonej miski, przykryć i odstawić do podwojenia objętości, na około 1,5h.
Po tym czasie ciasto podzielić na 10 części (w zależności od tego czy chcecie otrzymać mniejsze, czy większe bułeczki), następnie z każdej części formować bułeczki. Odstawić do ponownego wyrośnięcia na około 30-40 minut.
Tuż przed pieczeniem posmarować bułeczki roztrzepanym jajkiem i posypać ziarnami. Piec 12-15 minut w zależności od wielkości, w temperaturze 200 stopni.
Bułeczki są śliczne!
OdpowiedzUsuńNaprawdę nie muszą być takie same,jak gdzie indziej.
One są po prostu Twoje.
Fajnie bułeczki! Tak sobie pomyślałam, że zawsze można zrobić grzanki z takich bułek, jeśli nie jesteś z nich zadowolona "na świeżo" ;)
OdpowiedzUsuńNa szczęście na w-fie można było robić co się chce, ale sam fakt, żeby wychodzić i maszerować do parku kiedy pada śnieg było głupim pomysłem ;p
OdpowiedzUsuńA bułeczki i tak wyglądają smacznie ! Też miałam kłopot z drożdżami. Ostatnio jak próbowałam zrobić takie bułki to wyszły mi jakieś płaskie wypieki do tego twarde. No, ale potem zrobiły się trochę chrupiące i do jogurtu/mleka były w sam raz :)
Wyszły przepyszne bułeczki! Zrobię je jeszcze nie raz :)
OdpowiedzUsuńDr H.