Czyli krótko mówiąc krem z porów. Mimo, że fanką tego warzywa nie jestem to staram się do niego przekonywać - najczęściej w postaci innej niż tej surówkowej. Zapiekanka była bardzo udana i zachęciła mnie do kolejnych eksperymentów.
Przepis pochodzi z książki "Smaki Toskanii" Aleksandry Seghi, upolowanej na przecenie ze dokładnie 9,99zł :)
Poniżej z moimi drobnymi modyfikacjami
6 średnich porów ( u mnie 3 duże)
50g masła
1l bulionu
2 łyżeczki mąki (dałam orkiszową pełnoziarnistą i pszenną pełnoziarnistą)
3 łyżki jogurtu naturalnego
20g serka topionego ziołowego
pół łyżeczki suszonego tymianku
sól, pieprz
[w oryginale parmezan do posypania]
Umyte pory kroimy na cienkie plasterki i podsmażamy na maśle.Po paru minutach posypujemy mąką i mieszamy energicznie. Dusimy przez kolejne 10 minut. Następnie bardzo powoli wlewamy bulion, dodajemy przyprawy i gotujemy na wolnym ogniu przez 40 minut. Następnie miksujemy (wg autorki "zupa powinna stać się kremem" - u mnie ten cud zamiany w krem nie nastąpił, więc użyłam blendera).
U mnie jako dodatek - tost.
Zupa okazała się naprawdę pyszna - delikatnie kremowa, sycąca. Ma ciekawy słodko-ostry aromat. Polecam nawet osobom, które jak ja nie są fanami pora.
Ja nie jestem fanką pora ale zapiekanka i krem z pora brzmią dobrze.
OdpowiedzUsuńO, pycha! :D Chętnie bym sprobowała takiej zupki!
OdpowiedzUsuńPora bardzo lubię, więc z chęcią spróbuję takiej zupy :)
OdpowiedzUsuńkocham zupy, a kremy w szczególności.
OdpowiedzUsuń