Ostatnio, całkiem przypadkiem, kupiłam gazetkę VITA i przeczytałam w niej ciekawy artykuł. Uświadomił mnie on, że podział ludzi na sowy i skowronki dotyczy także jedzenia. A, że od dawien dawna jestem zadeklarowaną sową to wiedziałam jakie zmiany wprowadzić. Bo po co wpychać w siebie duże, sycące śniadanie o 8 skoro dopiero o 12 zaczynam odczuwać głód? I oczywiście nie zachęcam żadnej sowy do pomijania śniadanka. Gazeta poleca po prostu zamienić je na lekki koktajl.
Zaczęłam stosować się do tej metody, faktycznie bardzo mi to odpowiada a ostatnio moje śniadanie wygląda mniej więcej tak:
łyżeczka: siemienia lnianego, otrębów (miks: pszenne, żytnie i zarodki), płatków owsianych
banan, garść truskawek, garść borówek amerykańskich, kilka kropli Stevii, odrobina wody i mleka lub jogurtu. Blenderujemy.
wszystko co zdrowe.
OdpowiedzUsuńmniam! :))
OdpowiedzUsuńpycha! codziennie piję jakiś koktajl do porannego śniadania - chyba żarłoczny skowronek ze mnie :)
OdpowiedzUsuńNie potrafiłabym zrezygnować ze sporych śniadań, ale taki koktajl z chęcią bym wypiła ! :)
OdpowiedzUsuńkoktajl pyszny o każdej porze :).
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie :D
OdpowiedzUsuńświetne składniki :)
OdpowiedzUsuń