Wczorajszy dzień pachniał jak te wakacyjne dni kilka lat temu. Leniwe, spokojne. Kiedy promienie słońca głaskało policzki bez niedomknięte żaluzje. Kiedy leniwie popijało się kawę z cynamonem przy oglądaniu seriali. Kiedy nie trzeba było nic. Kiedy popołudniowe słońce zaglądało do okna, a w kuchni było tak ciepło, że gotowało się obiad w szortach i koszulce. Kiedy do obiadu przy filmie sączyło się schłodzone, białe wino. Albo desperadosa. Zapachniało tamtymi ciepłymi dniami. Kiedy człowiek nie miał zmartwień, a jego głowa była lekka.
Wczoraj właśnie było trochę tak. I obiad był przepyszny.A dzisiaj trzeba wrócić do rzeczywistości.
Na 2 porcje:
dwie duże garście ryżu do risotto - Arborio
500ml bulionu (przyznam, że zdarzyło mi się użyć takiego z kostki)
1/2 szklanki wina białego wytrawnego
14 obranych krewetek
1 średnia cebulka
4-6 dużych ząbków czosnków (zależy jak kto lubi)
3/4 szklanki groszku (użyłam mrożonego)
dużo pieprzu (najlepiej świeżo zmielonego)
3 łyżeczki masła
1 łyżeczki oliwy z oliwek
łyżeczka płatków chilli
szczypta tymianku
Zagotowujemy bulion i trzymamy go na malutkim ogniu, aby ciągle był gorący.
Siekamy drobno cebulkę i czosnek (bądź go miażdżymy). Na patelni rozgrzewamy 2 łyżeczki masła i łyżeczkę oliwy. Dusimy w tym czosnek (3/4 całości, reszta będzie do krewetek) i cebulę uważając by nic nie przypalić.
Wrzucamy ryż i chwilę go smażymy, aż stanie się szklisty. Zalewamy 1/2 szklanki wina i czekamy aż ryż wchłonie płyn. Po tym czasie zalewamy chochlą bulionu i trzymamy na niedużym ogniu. Mieszając często i uważając, by nie przypalić - gdy tylko ryż wchłonie płyn dolewamy następną chochlę bulionu. I tak aż skończy nam się bulion :)
W tym czasie na osobnej patelni rozgrzewamy łyżeczkę masła z resztą czosnku i smażymy krótko krewetki. Przy przedostatniej chochli dodajemy groszek i tymianek, a przy ostatniej krewetki i płatki chilli.
Gdy ryż już będzie miękki wyłączamy gaz, dokładamy jeszcze łyżeczkę masła i przykrywamy na 3 minutki.